Nadal nie udało nam się wyrobić planu, o którym pisałam tutaj, ale efekty już są zadowalające. Mimo ciągłego bałaganu, desek, drabin i narzędzi, mimo betonu zamiast wymarzonej drewnianej podłogi, mimo uporczywych much i komarów, jedzenie obiadków na świeżym powietrzu pod nowym dachem to sama przyjemność :)
Jak widać winorośl już się pcha na nasz taras :)
Do końcowych efektów jeszcze daleka droga, ale najtrudniejsze (czyli cała konstrukcja ) już za nami.
Teraz to już będzie pikuś :)
2 komentarze:
Pięknie :) Gdybym miała taki taras, spędzałabym tam każdą wolną chwilę :)
Taki mam właśnie plan :)
Pozdrawiam
Prześlij komentarz