czwartek, 31 października 2013

DIY- Świecąca dynia

Zauroczona ostatnimi dyniowymi inspiracjami, które wyszperałam w necie, a które pokazałam Wam tutaj, postanowiłam działać.


Tatuś został z synkiem, a ja wyruszyłam na zakupowe szaleństwo do pobliskiej szkółki. Polowałam oczywiście na dynie, a że przy okazji dokupiłam kilka wrzosów, to już inna historia :)
W każdym razie udało mi się dostać kilka ładnych sztuk i gdzieś pomiędzy karmieniem, przewijaniem, lulaniem i usypianiem, zdołałam je oporządzić:) Nie wszystkie niestety, chociaż myślę, że te trzy w zupełności wystarczyły. Ale od początku:

 Niestety wszystkie czynności wykonywałam w pośpiechu, więc jakość ich wykonania pozostawcie bez komentarza :) A o to efekty końcowe:


 Przepraszam również za jakość zdjęć, ale musiałam je trochę rozjaśnić, żeby cokolwiek można było na nich zobaczyć. No i przez to straciły na jakości. Mam jednak nadzieję, że moje błyskawiczne maltretowanie dyni komuś się spodobało :)

Pozdrawiam cieplutko




wtorek, 29 października 2013

Nie taka dynia straszna...

Kto powiedział, że dynia musi straszyć? Że ma być pomarańczowa i mieć złowrogi uśmiech? Okazuje się, że są tacy, którzy w dyni dostrzegli zupełnie inny potencjał....
Zobaczcie sami:


 Źródło: countryliving






Źródło: hugsandkeepsakes


Źródło: armommy


Źródło: thesubtlestatement

Źródło: mysweetsavannah


Źródło: shelterness



Co Wy na to? 
Ja jestem zachwycona :)


sobota, 26 października 2013

Halloween'owe inspiracje


Amerykanie są mistrzami w wynajdywaniu powodów do świętowania, umilania sobie czasu i napędzania gospodarki... Mimo, iż nie do końca jestem zwolenniczką ślepego naśladowania cudzych kultur, to jednak (chociażby ze względu na estetykę i radość oczekiwania) jestem otwarta na propozycje :)
Halloween to święto przede wszystkim dla dzieci, chociaż dorośli też potrafią się w nie bawić...




 Mimo, że bardzo komercyjne, ma swój urok. Ozdobione domy w lampiony, kwiaty i oczywiście dynie, przyciągają uwagę i tworzą typowo jesienny, ale przy tym bardzo przyjemny klimat.













Źródło: styleestate


Moda na Halloween'owe dekorowanie domów przywędrowała również do nas.
Trzeba jednak przyznać, że daleko nam jeszcze do zaangażowania Amerykanów ... :)


poniedziałek, 14 października 2013

Gadżety Malucha cz.1

Jak ostatnio wspominałam, postanowiłam podzielić się z Wami swoją opinią na temat niektórych dziecięcych produktów. Kupowanie wyprawki dla dziecka to wielka przyjemność, ale dopiero podczas użytkowania poszczególnych przedmiotów wychodzi przysłowiowe szydło z worka.... :) Może więc komuś przydadzą się moje doświadczenia.


Na początek dwa konkrety: wózek i fotelik samochodowy.

Wózek
Wybrałam polskiego producenta (tak, tak, jeszcze tacy są :) wózek głęboki ze spacerówką, na zawieszeniu sprężynowym i obrotowymi przednimi kółkami. Mieszkam za miastem, gdzie dziura w drodze goni kolejną dziurę i trochę się bałam jak to dosyć sztywne zawieszenie sobie poradzi, ale okazało się, że (mimo trudnych początków, gdzie wózek podskakiwał na każdej dziurze) zawieszenie po kilku spacerach zaczęło ładnie pracować, a najlepszym dowodem jego użyteczności jest natychmiastowe usypianie mojego synka :)
Duża gondola, duże pompowane koła, spory koszyk i dodatki takie jak moskitiera i folia przeciwdeszczowa zdały egzamin. Teraz zaczynam również doceniać regulowane oparcie w gondoli, dzięki któremu dziecko może leżeć w pozycji półleżącej i oglądać co się dookoła niego dzieje - trochę jak w leżaczku.
Wózek wygląda tak:


 Przepraszam za bałagan w koszyku, ale jako początkujący rodzice zabieramy ze sobą wszystko co może się przydać :) A tak wygląda na zdjęciu producenta:

 Źródło: alejka

 Jak widzicie do wyboru były dwa stelaże: Bolder czarny lub szary. Ja zdecydowałam się na ten drugi jako bardziej sportowy :) Dla lubiących klasykę, dostępna jest również wersja z tradycyjnym stelażem.
 Z tego co widziałam na stronie, pojawiła się też nowa kolekcja wózków z okienkiem w gondoli. Wygląda całkiem ciekawie, a obserwując zachowanie mojego synka wydaje mi się, że okienko to może okazać się fajnym rozwiązaniem i trochę żałuję, że kiedy ja wybierałam wózek, tej opcji jeszcze nie było, bo zapewne bym się na nią zdecydowała.


Fotelik samochodowy 0-13kg
Mimo, iż do tego modelu wózka dobrać można foteliki z opcją montowania na stelażu (np. Maxi Cosi), ja świadomie zrezygnowałam z tej możliwości i wybrałam fotelik Creatis. Czy zrobiłam dobrze? Chyba tak, ponieważ do tej pory tylko dwa razy wykorzystałabym tę funkcję. Fotelik jest solidny, ma dobre wyniki w crash testach i według mnie jest śliczny :) 

Źródło: poltrade

Elementy, które go wyróżniają to wyprofilowana rączka (zdecydowana większość fotelików ma rączkę prostą), regulowany zagłówek, dzięki czemu można go lepiej dostosować do wielkości dziecka i daszek przeciwsłoneczny- który przynajmniej przy moim kolorze, jest w czarno-biały wzorek, dzięki czemu dziecko uwielbia się w niego wpatrywać :)
Zdecydowaną wadą tego fotelika jest jednak jego waga. Nie wiem ile ważą inne, nie wiem ile waży ten, ale według mnie zdecydowanie za dużo... Czy dziecku jest w nim wygodnie? Chyba tak. Wygląda jakby było zadowolone mimo, że taka pozycja dorosłemu wydaje się nienaturalna. Trochę jakby leżało w nim tak dziwnie powyginane... Ale wiem, że każdy z fotelików w tej grupie wagowej ma podobną konstrukcję, która przede wszystkim ma zapewniać bezpieczeństwo, a dopiero potem wygodę.


Fotelik ten jest przestronny, dosyć szeroki i wystarczająco długi, a regulowany zagłówek podąża za dzieckiem. Przyznać jednak muszę, że dla noworodka siedzisko to było zdecydowanie za duże i moim zdaniem przydałaby się dodatkowa wkładka redukująca. W tej chwili natomiast jest wręcz idealnie dopasowany do mojego bobasa :)

Czy polecam te produkty? 
Wózek zdecydowanie tak. Przynajmniej na razie. Jeżeli z jakiegoś powodu miałabym zmienić zdanie, z pewnością Was o tym powiadomię. Tymczasem sprawuje się nieźle, więc polecam.
Co do fotelika- daję duży minus za wagę mimo, że ma ona zapewne znaczenie w kwestii bezpieczeństwa (zbyt lekki mógłby nie być wystarczająco solidny) Przy dosyć jednak częstym przenoszeniu  dziecka, które też swoje waży, może poważnie nadwyrężyć plecy. Plusy natomiast za wygląd, wyniki w crash testach i jakość wykonania.

A przy okazji chciałabym poruszyć temat publikowania zdjęć dzieci w sieci.... Jak zauważyliście mam pewne opory, aby pokazywać buzię swojego synka. Kiedyś będzie przecież dorosłym mężczyzną i  nie wiem czy będzie zadowolony z faktu, że zdjęcia z jego dzieciństwa krążą gdzieś w Internecie.... 
W każdym razie mam pewne wątpliwości czy publikować jego wizerunek czy może lepiej nie...

A Wy co tym myślicie?


Czekam na Wasze opinie, a na dzisiaj z mojej strony to tyle. W następnym poście napiszę kilka słów o kolejnych "niezbędnikach", które przetestowałam na własnej skórze.

Zapraszam :)


czwartek, 10 października 2013

Wnętrza domu z filmu Holiday

Jak obiecałam, dzisiaj zapraszam na dalszą część podróży po zasypanej (jak już wiadomo- sztucznym) śniegiem angielskiej wsi. Tym razem zaglądamy do domu Jude Law, filmowego Grahama- partnera Cameron Diaz.


Z zewnątrz posiadłość wydaje się majestatyczna, ale w środku jest urządzona kameralnie i bardzo rodzinnie...


Dominują beże i brązy, a moją uwagę zwróciła duża choinka stojąca w holu...


Kuchnia również utrzymana jest w takiej tonacji. Najbardziej jednak podobają mi się płytki podłogowe i białe przeszklone drzwi oddzielające kuchnię od salonu. Dokładnie takie chciałam mieć u siebie, niestety nie starczyło na nie miejsca.


Na koniec wisienka na torcie, a właściwie pewien uroczy namiot... Kolorowe tabliczki informują nas, że wchodzimy do pokoju dwóch dziewczynek...


... na środku, którego stoi piękny namiot. Przyznacie, że jest efektowny  :)

Źródło: hookedonhouses


Sama też bym chętnie do nich dołączyła ... :)
 Pozdrawiam

 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...