piątek, 7 czerwca 2013

Walka z przeziębieniem czyli syrop z młodych pędów sosny

Ostatni tydzień walczyłam z przeziębieniem. Marcin przyniósł do domu jakąś zarazę, która niestety przeszła również na mnie. Okropny ból gardła, katar, ból głowy ... Z powodu ciąży odpadła większość aptecznych rozwiązań, trzeba było więc ratować się naturalnie.... płukanki solne, czosnek, gorące mleko z masłem - swoją drogą, od ukończenia przedszkola nie sądziłam, że jeszcze kiedykolwiek napiję się ciepłego mleka... A jednak! Desperacja była spora :)
Leżąc tak w łóżku i czytając jak to inni ludzie ciekawie spędzają czas, natknęłam się na blog Rustykalny Dom, na którym Kasia podawała informacje o syropie sosnowym.


Przyznaję szczerze, że już kiedyś gdzieś o nim słyszałam, ale jakoś pominęłam temat, ponieważ dosyć rzadko choruję. Teraz jednak prawdopodobnie się to zmieni, więc postanowiłam skorzystać ze wskazówek i zacząć działać.



Bałam się trochę, że jest już za późno. Według większości źródeł jakie znalazłam, zbiór pędów najlepiej przeprowadzić na początku maja. Na szczęście jednak długa zima przesunęła wszystko w czasie i zdążyłam znaleźć pędy, nie dłuższe niż 12cm (podobno takie są najlepsze). Dobrze się też złożyło, że sosen jest u mnie pod dostatkiem :)





Po uzbieraniu całego wiaderka, pędy namoczyłam w zlewie, aby oczyścić je z robaczków i resztek starych igieł.





Potem odsączyłam ...



... i zaczęłam ugniatać w słoiku, zasypując pędy cukrem.



Teraz słoik stoi na słoneczku i puszcza syrop :) Szczerze powiem, że nie wiem jak długo powinien tam stać... jedni twierdzą, że 10dni inni, że nawet miesiąc ...


Na razie więc słoik stoi, a jak długo to jeszcze zobaczymy :)
Przy kolejnej okazji (jeżeli jeszcze zdążę znaleźć odpowiednie pędy) chciałabym wypróbować zrobić również miód sosnowy .. Zapowiada się pysznie :)


A czy Wy macie jakieś sprawdzone sposoby na naturalne wzmacnianie odporności?
Jeśli tak, czekam na wskazówki :)



Brak komentarzy:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...