Dzisiaj przedstawiam kolejny sposób na poradzenie sobie z nadchodzącą jesienią. Zgodnie z zasadą, że im więcej się robi, tym mniej ma się czasu na rozmyślanie, proponuję jesienne porządki.
W związku z tym, że raczej daleko mi do perfekcyjnej pani domu, nie mam zamiaru sprzątać całego domu. Jesienne porządki to u mnie porządki w szafie.
Zmiana pogody wymusza schowanie głębiej w szufladach letnich ubrań i tym samym odświeżenia tych ciepłych.Wyciągam więc wszystkie rzeczy, przecieram półki i szuflady, po to by na nowo ładnie je poukładać. Rzeczy, które ewidentnie potrzebują reanimacji, wrzucane są do pralki. Przy okazji wymieniam zapachy poupychane pomiędzy ubraniami.Ostatni raz robiłam to wiosną, więc po tych kilku miesiącach, zapach nie jest już tak intensywny. Więcej o zapachach w mojej szafie napiszę jednak innym razem.
Po takich porządkach, chociaż przez chwilę mam ład i bez problemu znajdę każdą rzecz. Niestety stan taki nie trwa zbyt długo...
Na moje jesienne porządki wybieram zazwyczaj chłodny i deszczowy wieczór. Najlepiej jeśli jestem sama w domu. Włączam wtedy muzykę, najlepiej relaksującą i nastrojową, przygotowuję ciepłą herbatę z malinami lub miodem i cytryną i ... zabieram się do pracy.
Taki rytuał, który powtarzam co roku, napełnia mnie pozytywną energią i chęcią do dalszego działania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz