W związku z tym, że uwielbiam wieś, zaplanowałam wielką ucieczkę z miasta.
Przekonałam swoją drugą, mniej pewną mojego pomysłu, połowę i
kupiliśmy działkę na obrzeżach miasta. Kilka lat dzielnie walczyliśmy,
aż w końcu, udało się, wprowadziliśmy się do mojego, tzn. naszego,
wymarzonego domku.
Wprowadzaliśmy się do budynku z wykończoną jedynie łazienką, sypialnią i podstawową częścią kuchni. Mieliśmy oczywiście podłogi i wymalowane ściany, kanapę i telewizor. Na szybko kupowaliśmy stół z czterema krzesłami, kilka garnków i patelnię. Kompletnie niezorganizowani, zapakowaliśmy kartony z osobistymi rzeczami i ... zamieszkaliśmy na swoim.
3 komentarze:
Poleciła mi Cię Iwna i miała rację . Ciekawy blog i od tej chwili mam go na oku :-).Pozdrawiam
Jeśli nie sprawiłoby Ci to wielkiego kłopotu , to sugeruję usunięcie weryfikacji obrazkowej ,bo wtedy będzie o wiele łatwiej dodać komentarz. Poprzedni udało mi się dopiero za którymś podejściem. :-)
Bardzo dziękuję:) Za komplemencik i wskazówkę:) Weryfikację już usunęłam. Też jej nie lubię:)
Prześlij komentarz